Porozmawiajmy o… słuszności cheat day

Gdy sen z powiek zdejmują nam pytania o naszą dietę szukamy pomocy na forach i stronach internetowych. Zebraliśmy najpopularniejsze pytania, by móc Wam odpowiedzieć.

“(…) Moim największym wrogiem diety jest fakt, że uwielbiam słodycze. Przez pierwsze dni daję sobie bez nich radę, ale po pewnym czasie zaczynam się irytować i frustrować z powodu ich braku. Zawsze do tej pory kończyło się to zaprzestaniem diety, bo pokusa na ciasto była większa. Słyszałam o tym, że można robić tzw. cheat day na diecie. Czy to ma sens i czy mogę sobie na niego pozwolić?”

Jednym z najtrudniejszych elementów w diecie jest konieczność jej długotrwałego zachowania, z jak najmniejszą ilością odstępstw. Bądźmy szczerzy, ciężko jest jeść sałatkę na spotkaniu ze znajomymi, którzy zamówili pizzę czy alkohol. Ciężko również jest obchodzić urodziny, bez kawałka tortu. Każdy z nas, wcześniej czy później, nabierze ochoty na coś niedozwolonego i mocno kalorycznego. By uniknąć napadów głodu i porzuceniu diety z dnia dzień, wprowadzono tzw. cheat meal. Wiele z gwiazd, które słyną ze swojej niesamowitej sylwetki (np. Jennifer Aniston), wprowadziły w swojej diecie “danie grzeszne”, podkreślając przy tym jak niesamowicie wpłynęło to na ich psychikę. Nic dziwnego. Taki posiłek lub nawet cały dzień odstępstw od diety jest, wbrew pozorom, świetnym sposobem na zachowanie diety i daje dużo lepsze efekty w odchudzaniu.

Dlaczego tak się dzieje?

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy po miesiącu diety i ćwiczeń odczuwamy spadek motywacji. Przychodzi ochota na coś tłustego i wysokokalorycznego. Odmawiamy sobie raz za razem, a każda rezygnacja budzi frustrację i poczucie niesprawiedliwości. Wiele z nas, w wyniku niezadowolenia z dotychczasowego samopoczucia, postanawia zjeść coś niedozwolonego. Jeden posiłek pociągnie za sobą kolejne, a w końcu taki czyn możemy nazwać porażką.
Największą zaletą wprowadzenia cheat meal lub cheat day jest zmieniony pogląd na zjedzone posiłki. WIedząc, że możemy sobie pozwolić na mały “grzech” w kuchni, nie wzbudza w nas poczucia porażki, straty czy zaniedbania, a wręcz przeciwnie – nagrody i przywileju. Po wielu treningach i zrzuconych kaloriach warto siebie wynagrodzić za trud i zawzięcie. Dlatego też decydujemy się na zjedzenie czegoś ulubionego.

Cheat meal vs. cheat day

Cheat meal, jak nazwa wskazuje, to grzeszny posiłek. Jeden. Oznacza to, że w ciągu całego dnia tylko raz, pozwalamy sobie na więcej i rezygnujemy ze sztywnych wytycznych. Cheat day to większa nagroda, pozwalająca nam “oszukiwać” przez cały dzień. Z punktu widzenia psychiki, dużo większą i spektakularną nagrodą, będzie cały dzień odstępstw, który możemy poświęcić na świętowanie i wyjścia ze znajomymi. Jednakże,z punktu widzenia nasze diety – dużo lepiej i szybciej będzie wybrać jeden posiłek. Kiedy mamy ochotę na słodkie – lepszym rozwiązaniem będzie zjedzenie batona raz dziennie, niż jedzenie go kilka razy w ciągu dnia. Warto też dopilnować, by cheat meal nie był zbyt kaloryczny, bo może to obciążyć nasz żołądek i trzustkę. Wybierajmy raczej posiłki, które mają maksymalnie 200kcal więcej od tych standardowych.

Wady tego podejścia

Prawda jest taka, że wszystko ma swoje wady i zalety. Podejście “cheat” jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy mają silną wolę i którzy potrafią wrócić do diety po takim odstępstwie. Bardzo łatwo jest zatracić granicę pomiędzy cheat day a cheat week, dlatego jeśli zjedzenie batonika otwiera puszkę pandory z wszystkimi słodkościami – lepiej tego unikaj. Pamiętaj też, że posiłki czy dni z odstępstwami to pewnego rodzaju nagroda, przystanek na dalszej drodze. Nie traktuj tego jako obowiązkowy punkt diety, który wprowadzić należy co tydzień.

Facebook
WhatsApp
Twitter
LinkedIn
Pinterest