Jabłko na kalorii dwa razy więcej niż banan. Jogurt naturalny ma 44kcal w 100g produktu. Gotowy sok przecierowy,na bazie owoców i warzyw to 33 kcal w 100ml. Liczby nas zalewają – zapisanie i zliczenie ich wszystkich jest trudne. Poświęcamy na to wiele czasu – wszystko w imię jednego. Aby schudnąć. Pytanie jakie się w tym momencie nasuwa to: Czy warto? Czy faktycznie liczenie kalorii jest ważne i tylko w ten sposób osiągniemy sukces?
Odpowiedź jest prosta: liczenie kalorii to mit. Oczywiście, może realnie ułatwić nam odchudzanie, może pozwolić kontrolować zjedzone posiłki i zwłaszcza na początku pomoże nauczyć nas (lub uzmysłowić nam) jak wiele kalorii kryje się w jednym niewinnym deserku. Nie jest to jednak konieczne. Nie jest to jedyna droga, którą powinniśmy iść. Nie jest to gwarancja sukcesu.
Spis treści
Dlaczego nie powinnaś liczyć kalorii?
Od kiedy dieta jest zero-jedynkowa? No właśnie. Niestety, nie jest to takie proste jakbyśmy chcieli, nie samą kalorycznością człowiek żyje. Nie od dziś wiadomo że orzechy i oliwa z oliwek są wysoce kaloryczne. Mimo to wszyscy zalecają ją w diecie, głównie dzięki zawartości dobrych tłuszczy, które np. obniżają ładunek glikemiczny całego posiłku. Oznacza to iż ważniejsze są właściwości odżywcze, mikro i makroelementy, witaminy – to co realnie wpływa na kondycję naszego organizmu, na brak lub obecność anemii lub niedoborów różnej maści. To one wpływają na twoją energię, samopoczucie i wygląd.
Ponadto – jeśli nie posiadasz precyzyjnej wagi kuchennej, nie jesteś w stanie dokładnie obliczyć kaloryczności posiłku i każdego składnika. Oczywiście, liczenie na oko czasami jest wystarczające, ale pomyłka w przypadku jednej łyżeczki oliwy z oliwek potrafi dodać lub ując nawet 44kcal.
Ponadto, liczenie kalorii, co potwierdziły liczne badania, jest uzależniające. Statystycznie osoby z zaburzeniami odżywiania właśnie w ten sposób rozpoczęły swoją niezdrową przygodę. Wyobraź sobie konieczność liczenia każdego składnika, ważenie go i podsumowanie pod koniec dnia. Takie działania powodują frustracje i zafiksowanie na punkcie jedzenia. A to już prosty krok do osiągnięcia przesady. Rosnąca chęć kontroli, zapamiętywanie liczb i kaloryczności nawet jednej oliwki… brzmi strasznie, prawda?
No i ostatnia kwestia – producenci lubią nas wprowadzać w błąd. Raz podają kaloryczność dla garści, drugi raz dla gramów, a trzeci raz dla całego produktu. Łatwo się pomylić, łatwo coś przeoczyć, a skutkiem tego – łatwo nie właściwie jeść. Ponadto podawana na opakowaniach kaloryczność nigdy nie jest dokładna. To oszacowana liczba, której nikt dokładnie nie sprawdza i nie analizuje. Problem robi się gdy nie znasz kaloryczności produktów, które spożywasz. Czy będąc na przyjęciu zjesz w takim wypadku sałatkę? Czy wypijesz drinka?
Na co zwracać uwagę?
Nie odkryjemy niczego nowego – zwracajmy uwagę na porcję, godziny posiłków i ich zbilansowaną formą. Każdy posiłek powinien zawierać białko, zdrowe tłuszcze, błonnik i węglowodany. Przeanalizuj swoje dotychczasowe posiłki, zastanów się nad aktywnością fizyczną i indywidualnym zapotrzebowaniem.